Hejka kochani. :) Dzisiaj przychodzę do was z historyjką. :) Mam nadzieje, że się Wam spodoba.Miłego czytania. :)
Po dwóch tygodniach obozu wróciłam do mojego małego miasteczka. Wysiadłam z pociągu i rozglądnełam się czy ktoś z rodziny po mnie przyszedł. Nikogo nie było więc ruszyłam w stronę domu. Wszystko wokół mnie było jakieś dziwne. Ptaki nie ćwierkały, dzieci nie bawiły się na placu zwbaw. Wszędzie było pusto. Doszłam do bloku, w którym mieszkałam. Weszłam na 3 piętro. Zapukałam do drzwi żeby ktoś mi otworzył bo nie miałam swoich kluczy. Otworzyła je starsza pani. Przeprosiłam ją. Myślałam, że pomyliłam numer mieszkania. Ale nie. Wyszłam na pole. Gdy byłam w bloku zaczął padać deszcz. To nie był zwykły deszcz. To były dużo krople ciemnej ,,wody''. Pobiegłam na peron. Znalazłam wczorajszą gazetę. Przeczytałam tam nagłówek: NASTOLATKA ZGINEŁA NA PRZEJŚCIU DLA PIESZYCH. POTRĄCIŁ JĄ SAMOCHÓD.
Do zobaczenia jutro. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz