Hejka kochani. Dzisiaj mam dla Was historyjkę dlatego między innymi, że dawno nie było historyjki. Miłego czytania. :)
Obudziłam się znów w szpitalu. Znów nie pamiętam dlaczego tutaj się znalazłam. Co najdziwniejsze nikogo tu nie było. Wstałam ze szpitalnego łóżka i wyszłam na korytarz. Tu też nikogo nie ma. Wszyscy jakby wyparowali. Znalazłam drzwi wyjściowe. Przed szpitalem był tylko jakiś mężczyzna. Podszedł On do mnie. Dał mi kopertę i odszedł. Na kopercie były imiona i nazwisko moich rodziców. Otworzyłam kopertę i przeczytałam list. Dowiedziałam się z niego, że dnia dzisiejszego w samo południe umarłam na raka. Mój pogrzeb miał się odbyć w sobotę.
Wiem, że ta historyjka wygląda jak niedokończona. Ale zapewniam Was, że tak nie jest. :)
Do zobaczenia. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz