Pojechaliśmy samochodem za miasto. Tak jak mi się na początku wydawało. Dojechaliśmy do małego miasteczka. Niall stanął na jakimś parkingu. Wsiedliśmy z samochodu. Niall wziął torbę i skierowaliśmy się do centrum. Znaleźliśmy hotel i blondyn odebrał klucze. Poszliśmy do pokoju by odnieść rzeczy. Po czym Nialler wziął mnie do parku. Usiedliśmy na pierwszej wolnej ławce.
- Pewnie zastanawiasz się gdzie jesteśmy - spytał Niall.
- Zgadza się.
- Gdy Nas poznałaś to miałaś urodziny - blondyn mówił to uśmiechając się do mnie - więc stwierdziłem, że z tej okazji zabiorę Cię gdzieś. Nie chciałem zabierać Cię do dużego miasta. Pomyślałem, że pojedziemy gdzieś, gdzie jest trochę spokojniej.
Naszą rozmowę przerwały Nam 4 fanki. Horan zrobił sobie z Nimi zdjęcia i dał im autografy. Zajęło mu to jakieś 5 minut. Po tym stwierdził żebyśmy się gdzieś przeszli. Wyszliśmy z parku. Szliśmy ulicą oddalajac się od hotelu. Po drodze wystąpiliśmy do Starbucksa. Mimo, że nie jest za ciepło to wzięliśmy dwa duże Berry Hibiskusy.
- Widzę, że nie tylko ja to lubię. - stwierdził Niall
- Jak widać. - uśmiechnęłam się - Jakby tu była jeszcze Ola to też by to piła.
Przeszłyśmy się jeszcze po okolicy. W końcu udaliśmy się w stronę hotelu. Blondyn powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. W pokoju hotelowym byliśmy o 23:56. Niall dał mi torebkę.
- Co to jest? - spytałam zaciekawiona.
- Sprawdź - odpowiedział
Wyciągnęłam to co było w środku. Nie mogłam uwierzyć swoim oczom.
*U Louisa i Oli.*
Po obiedzie poszliśmy na wrocławski rynek. Lou znów miał dla mnie niespodziankę. Powiedział, że czeka ona na mnie w Costa Cafe. Poszliśmy tam. Mężczyzna, który stał za ladą gdy Nas zobaczył uśmiechnął się i podszedł do Nas. Przywitał się z Nami i zaprosił Nas na zaplecze. Zdziwiłam się. Mężczyzna powiedział, że zaplecze jest do naszej dyspozycji i wyszedł. Była tutaj mała kuchenka z piekarnikiem, średni stół itp. Brunet wyciągnął mąkę, masło, proszek do pieczenia - wszystko co potrzebne do ciasta.
- Lou po co Ci to wszystko - spytałam
Rynek i park:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz